niedziela, 5 sierpnia 2012

Kroki

Kocham tak siedziec na balkonie i myśleć. Słucham kroków i określam ich charakter- śpiesząca się pani na obcasach koło 30-40 lat, dwóch kumpli w japonkach wybierających się tylko na chwilę do sklepu, za pewne po piwo, dwóch chłopców i dziewczynka na hulajnodze, którzy już zaraz odliczają dziesięć, dziewięć, osiem, siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwa, jeden, SZUKAM! Słucham głosów z telewizorów sąsiadów oglądających Igrzyska Olimpijskie, a następnie ich okrzyki radości, bądź zdenerwowania. Jedyne co mi tutaj nie pasuje to dźwięk, bo na szczęście nie jakiś wielki hałas, przejeżdżających samochodów. Czasami słysze mocne hamowanie, wtedy w napięciu czekam na efekt- *bum*- lecz (i dzięki Bogu) nigdy go nie usłyszałam.
Siedzę i marzę o kuchni. Takiej nowoczesnej z dużymi szufladami w szafkach i takimi mniejszymi na słoiczki z przyprawami ze wszystkich stron świata. Wszystko byłoby w przezroczystych pojemnikach-makaron każdego rodzaju, płatki, mąka.
Mam problemy, o których chce porozmawiać, ale nie chce nikomu ich mówić. Kiedy widzę osobę w podobnym stanie w jakim ja jestem teraz staram się jej pomóc i wyciągnąć z niej ból. Szkoda tylko, że nie moge zrobić tego sama ze sobą i, że nie znalazłam takiej osoby, która byłaby taka jak ja (tylko w tej sprawie).
Życzę Wam, abyście znaleźli taką osobę, która ułatwi Wam problemy.
Buziaki, Lexi.