Treść i uczucia, które przekazuje mój ostatni post Daltonizm.., sprawia, że nie chce pisać nowego, gdyż tamten nie będzie pierwszy i nowi czytelnicy zapewne go nie przeczytają.
Jeśli chodzi o tego kolegę, to ostatnio często ze sobą rozmawiamy. Staram się skierować go na drogę do szczęśliwego życia, a przynajmniej szczęśliwszego niż ma obecnie. Chcę pokazać mu światełko w tunelu. Chcę dojrzeć iskrę w jego oczach.
A tak z innego tematu... Pewnie wielu z was cierpiało, gdyż pokochaliście kogoś bez wzajemności. A zastanawialiście się kiedyś co ma zrobić ta druga osoba? Przecież nie da się tak po prostu kogoś zacząć kochać, tylko dlatego, że ta druga osoba tego pragnie. To nie tak, że nie chcemy jej szczęścia. Czasem po prostu się tak nie da. Nie da się kochać kogoś na siłę. Albo czujemy do kogoś miłość albo nie. Inna sprawa, że często zdarza się tak, że możemy tą wzajemność wzbudzić. Szkoda, że... czasami...
Zauważyłam też, że dużo bardziej pragniemy czegoś, gdy nie możemy tego mieć. Na przykładzie znajomości mojej i mojego innego kolegi: gdy ja na prawdę się na niego pogniewałam (mniejsza o co) on mógłby zrobić wszystko, aby mnie z powrotem odzyskać. Gdy sprawa się nieco ułożyła, zaczęłam dostrzegać, że już mu tak bardzo nie zależy. Właściwie u mnie było tak samo, gdyż kiedy stwierdził, że za bardzo, go to wszystko rani i chce zerwać wszelkie kontakty ze mną, ja zaczęłam walczyć. Oboje siebie wywalczyliśmy, a teraz właściwie żadne z nas z tego nie korzysta. Oboje nie wyobrażamy sobie życia bez siebie, choć właściwie jesteśmy z innych światów i tylko w pewnym sensie stanowimy cząstkę świata tej drugiej osoby. Dodam tylko, że jest to bardzo skomplikowana znajomość i właściwie to chyba nawet mogłabym o tym napisać książkę.
A inny przykład znów wiąże się ze wspomnieniami. Dawno temu jechałam z tatą samochodem. W drodze oglądaliśmy piękno Warszawy. Mój tata wychowywał się na wsi, tak samo jak moja mama. Powiedział mi, że gdy był mały i był pierwszy raz w Warszawie zachwyciły go te wszystkie kolorowe neony i ta nowoczesność. Rozśmieszyło mnie to, przecież nie ma w nich pięknego. Dla nas teraźniejszych, te zwykłe neony są niczym, na co zwrócilibyśmy uwagę. To tylko neony. Dla kogoś kto nigdy tego nie miał i na daną chwilę nie mógł tego mieć, było to czymś wyjątkowym. Natomiast ja odpowiedziałam mu, że gdy jeździmy do babci to ta stodoła, zwierzęta, przestrzeń, pole, żniwa, jeżdżenie traktorem czy kombajnem jest takie piękne, fascynujące i niezwykłe. A dla niego? To była codzienność, nic takiego. Nawet tego nie lubił.
Zawsze nas ciągnie do tego, czego nie mamy. Tacy już jesteśmy, wszyscy tacy sami...
Strasznie dziękuję za wszystkie komentarze i obserwacje! Dopiero zaczynam i każdy czytelnik jest dla mnie bardzo ważny.
Buziaki, Lexi.