czwartek, 10 maja 2012

Rozczarowania kształcą osobowość.



Ludzie mnie wychowali.
Ile to już razy zawiodłam się na najbliższych mi osobach. Jak często moja potencjalna najlepsza przyjaciółka odwoływała spotkanie lub nie miała na mnie czasu.
Kiedy byłyśmy umówione załóżmy na 13:00 i była 12:55, ja stałam już w drzwiach, chcąc wychodzić, mój telefon zadzwonił i usłyszałam:" jednak nie dam rady". Początkowo przeżywałam to bardzo. Byłam okropnie zawiedziona i rozczarowana. Ale po około którymś setnym z kolei powtórzeniu takiej sytuacji, nauczyłam się nie przejmować.
Nauczyłam się również żyć bez przyjaciół. To znaczy zawsze miałam jakieś tam osoby, które deklarowały się, że mogę im zaufać, lecz wiadome było, że w rzeczywistości tak nie jest.
Zajęłam się sobą. Nabrałam dodatkowych zajęć, tak, że wracałam do domu o godzinie 21:00. Byłam wtedy usatysfakcjonowana z życia i czułam, że nie jestem bezczynna. Gdy tylko zdarzał się dzień, gdy musiałam siedzieć w domu, wpadałam w doła.
I właściwie do tej pory nie wiem czy nie miałam przyjaciół przez to, że miałam tyle zajęć, czy miałam tyle zajęć, bo nie miałam przyjaciół.
Teraz większość problemów ukrywam w sobie i nie wiem czy dlatego, bo nie mam komu powiedzieć, czy dlatego, że nauczyłam się nie mówić.
Znam osoby, które lubią robić sensacje ze swoich problemów. Lubią tym uzyskiwać współczucie i zainteresowanie. Jedna z moich koleżanek tak robiła, dopóki ja nie nauczyłam się przestać reagować na jej okrzyki złości i nie brnąć dalej w temat. Gdy jednak pytałam się, z chęcią pomocy, co się stało, ta zaczęła wyżywać się na mnie. Kiedy mówiłam jej, żeby się tak nie denerwowała, zaczynała wrzeszczeć, że BĘDZIE! I taki to był mój los.
Dziś wiem, że nie łatwo jest mnie rozczarować. Od razu nie robię sobie wielkich nadziei, a do uzyskiwania nie takich efektów jakich chciałam, jestem przyzwyczajona. Jedyną osobą, której daję wysokie wymagania-jestem ja sama. A jedyne rozczarowanie mogę przeżyć jeśli to ja nie osiągnę już dawno wyznaczonego przeze mnie celu.
I dlatego cenie sobie ludzi, którzy nie tak jak inni chodzą do klubów, "zajarać", "uchlać się", "na domówki", tylko za wszelką cenę brną do tego co chcą osiągnąć. Oczywiście nie mówię, że chodzenie na w/w jest karygodne, gdyż w tym świetle sama święta nie jestem ;)
Po za tym cieszę się, że coraz więcej osób czyta mój blog. Chciałabym osiągnąć taki efekt, że komentarze i wejścia będą spowodowane ciekawością i uznaniem, a nie chęcią rewanżu (abym ja również skomentowała ich post, czego w żaden sposób nikomu nie bronię).
Strasznie was pozdrawiam i życzę realizacji siebie, Lexi.

17 komentarzy:

  1. Rozczarowania NAJBARDZIEJ kształcą osobowość ! Często zawodzimy się na ludziach, być może dlatego, że jesteśmy naiwni i dużo sobie obiecywaliśmy, ale uważam, że wynika to również z ułomności człowieka, czyli tego, że nie jest on idealny ! Przez nas też często ktoś się zawodził, dlatego musimy wszystko przetrwać i dawać drugie szanse ! Bardzo wartościowa notka :)
    Pozdrawiam, Natalia.

    OdpowiedzUsuń
  2. myślę, że własnie to miał na myśli podstarzały filozof mówiąc, że człowiek jest istotą społeczną..

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wydaje mi się, żeby emocje mogły przeszywać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie warto się przejmować taką przyjaciółką .. :) Ja również mam podobnie i postanowiłam się nie przejmować .. Jej wybór.. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też długi czas nie mialam przyjaciol i sama nie jestem pewna czy teraz ich mam, bo procz mojego chlopaka ktory niezmiennie jest moim przyjacielem od 5 lat otaczaja mnie ludzie, ktorzy kiedy ich potrzebuje nie maja dla mnie czasu...

    OdpowiedzUsuń
  6. Lexi, ja z cala przyjemnoscia czytam twoje wpisy :) aby trafic na przyjaciol, trzeba dojrzec <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :)i masz w zupełności rację

      Usuń
  7. Człowiek uczy się całe życie, każde doswiadczenie na kształtuje. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  8. też nie mam w zasadzie przyjaciół, nie są mi potrzebni tylko nerwy psują :P chłopak mi wystarczy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam najlepszego przyjaciela,który zawsze był mi bliski i zawsze jest przy mnie, a przy okazji jest i moim partnerem. Wydaje mi się, ze może jestem za młoda na przyjaźnie,a może trafiam na niewłaściwych ludzi, ale zazwyczaj moim przyjaciele to tylko epizody, które z czasem zmieniają się w znajomych.. niestety.




    zapraszam częściej, będzie mi przemiło! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też nie mam jako takich przyjaciol. Dobre kolezanki , owszem, ale przyjaciele ...
    Zawiodlam sie kilka razy i podziekowalam.

    Zapraszam do obserwowania/komentowania :)
    klaudiawieczorek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. ja mam przy sobie wiele osób, ale ufam tak naprawdę tylko jednej i nie wyobrażam sobie nie mieć nikogo. taka sytuacja jaka Ciebie spotkała zdarza się dość często nawet dwie osoby, które dobrze znam ciągle są tak traktowane

    OdpowiedzUsuń
  12. Najlepsza przyjaciółka nie zawsze jest tą przyjaciółką.. wiem coś o tym .
    Nie przejmuj sie! Żyj dalej :)
    Obserwujemy? :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Z tym dzwonieniem kilka minut przed wyjściem na spotkanie to nie jesteś jedyna. Moja koleżanka tez tak robiła. Kiedyś przyjaciółka dziś już tylko koleżanka :(
    Pozdrawiam i zapraszam u mnie nowa notka

    OdpowiedzUsuń
  14. JESTES BARDZO MADRA I WRAZLIWA OSOBĄ,JA TAKZE Z PRZYJEMNOSCIA CZYTAM TWOJE WPISY I BEDE NADAL CZYTAC,DODAM JESZCZE,ZE MOIMI PRZYJACIOLKAMI SA MOJA MAMA I MOJA 13 -STO LETNIA CORKA. I TO JEST DLA MNIE PRAWDZIWA PRZYJAZN, A KOLEZANKI ZMIENIAJA SIE NA KAZDYM ETAPIE MOJEGO ZYCIA.WAZNE JEST TEZ TO, BYS ZNAŁA SWOJA WARTOSC I NIE DALA SOBA MANIPULOWAC,WPADNIJ DO MNIE NA ROZDANIE (PO ROZDANIU JESLI ZECHCESZ MOZESZ MÓJ BLOG USUNĄĆ Z OBSERWOWANYCH JAK BY CO :))POZDRAWIAM SERDECZNIE :) http://nikivonmakeup.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń